Nie ma to jak nagotować w niedzielę, jedzenia to potem cały tydzień nie potrzeba się martwić.
Już sobie przypomniałam co jadałam na obiad od poniedziałku. Była to kaczka z jabłkami. Pycha!
Tylko szkoda, że jej nie sfotografowałam, a miałam na 4 razy. Hmmmm...
A potem "Och! I od czego tak tyję!" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz