niedziela, 30 października 2016

Piątek 2016-10-28

Nienawidzę niedomagać. Podobno jak człowiek po czterdziestce budzi się i nic go nie boli to znaczy, że nie żyje. Ale mnie doprowadza taki stan do szewskiej pasji. Zwłaszcza, że nie ma reguły co mi służy a co nie. Czuję się jak królik doświadczalny: zjem i czekam... Będzie bolało, czy nie będzie...
Po 2 tygodniach zbrzydł mi kisiel na śniadanie.
Teraz przerzuciłam się na płatki jaglane zalane wrzątkiem.



Kolejny nieszczęśliwy wybór.

Mogę zjeść całą michę i nic mi nie jest.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz