piątek, 25 listopada 2016

Czwartek 2016-11-24

Placki ziemniaczane:
- 30 min. przygotowywania i smażenia;
- 15 min. sprzątania
- 3 min. jedzenia....









Środa 2016-11-23

Przesadnie kaloryczne to jedzenie. Na zdjęciach nie widać, że w wolnej chwili "dopycham sie" waflami ryżowymi.
Ale kiedyś się wezmę.







wtorek, 22 listopada 2016

Wtorek 2016-11-22





Zawsze mam banana przy sobie, który "ratuje mi życie"



Poniedziałek 2016-11-21

Czas powrócić do rytuałów...


Miałam przygotowaną kaszę jaglaną z masłem, bo nie miało być obiadu.




Niedziela 2016-11-20

Nie ma lekko w gościach. Zwłaszcza u tych, którzy genialnie gotują.




Tutaj już specjalność domowa.
Coś jednak bujam - nie możliwe, abym po powrocie nic więcej nie zjadła...

Sobota 2016-11-19

Tak jak wspomniałam wcześniej sobota była dniem występku kontrolowanego, który dzięki lekom nie odchorowałam już tak bardzo. Jednak dieta, leki i herbatka z nagietka zdziałały cuda w dosyć krótkim czasie.





He he he, zeszłoroczne ciasto piernikowe znalazłam w zamrażarce.
Ciasteczka podobno dobre - nie odważyłam się na spróbowanie.

Za to sałatka z indyka, ananasa i kukurydzy była moja :)

niedziela, 20 listopada 2016

Zdrowie psychiczne

Antidotum na ogólny kociokwik jaki panuje w Polsce?
Piec pierniczki z dzieciakami. Jeden wieczór i akumulatory naładowane, aż do świat :)

Bardzo tego potrzebowałam.

sobota, 19 listopada 2016

Piątek 2016-11-18

Mam brać antybiotyki, ale że obiecałam koleżance przyjechać do niej i się upić, kurację antybiotykową rozpoczynam od następnego tygodnia.
Ot typowa polska mentalność.
Tylko nie wiem jak ja to picie przeżyję.

Piąteczkowe jedzenie było grzeczne...







Najlepiej służy mi kisiel, banany, rosołek z makaronem ryżowym i kasza jaglana.
Tutaj tradycyjnie sushi z kaszą jaglaną :)
.






Czwartek 2016-11-17

 W pracy siedziałam do 20.00 na szczęscie byłam przygotowana na tę okoliczność :)



Bezglutenowe jedzenie z ulubionego Bistro Mińska 4/6



środa, 16 listopada 2016

Środa 2016-11-16

Nienawidzę tej całej kołomyi wokół żarcia.
Owszem, bardzo lubię gotować, ale twórczo i z rozmachem. Teraz za to mam rygory i systematyczność co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Tego nie, tamtego też nie. Lubię zrobić coś raz, a porządnie.

Tak więc w niedzielę nagotowałam jak dla wojska:

  • Sałatkę dopiero dzisiaj skończyłam. 
  • Z ostatniego gotowanego udka powstała galaretka (bo już na drób nie mogę patrzeć).
  • Z resztki rosołu powstała dyniowa.
  • Buraki do dzisiaj studzą się na balkonie ☺

Obowiązkowe 1,5 łyżki płatków jaglanych

Ostatnia porcja sałatki

Ostatnia porcja polędwiczek z warzywami

etc..



 A na kolację zjadłam wędzoną makrelę (zapomniałam fotki) bo szkoda aby się zepsuła, skoro kupiłam ją na BioBazarze i teraz od 3 godzin odbija mi się.
Widać, że na starość będę nieznośnie zrzędzącą babą.
Nie ciepię jak mi coś dolega....