środa, 16 listopada 2016

Środa 2016-11-16

Nienawidzę tej całej kołomyi wokół żarcia.
Owszem, bardzo lubię gotować, ale twórczo i z rozmachem. Teraz za to mam rygory i systematyczność co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Tego nie, tamtego też nie. Lubię zrobić coś raz, a porządnie.

Tak więc w niedzielę nagotowałam jak dla wojska:

  • Sałatkę dopiero dzisiaj skończyłam. 
  • Z ostatniego gotowanego udka powstała galaretka (bo już na drób nie mogę patrzeć).
  • Z resztki rosołu powstała dyniowa.
  • Buraki do dzisiaj studzą się na balkonie ☺

Obowiązkowe 1,5 łyżki płatków jaglanych

Ostatnia porcja sałatki

Ostatnia porcja polędwiczek z warzywami

etc..



 A na kolację zjadłam wędzoną makrelę (zapomniałam fotki) bo szkoda aby się zepsuła, skoro kupiłam ją na BioBazarze i teraz od 3 godzin odbija mi się.
Widać, że na starość będę nieznośnie zrzędzącą babą.
Nie ciepię jak mi coś dolega....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz