Owszem, bardzo lubię gotować, ale twórczo i z rozmachem. Teraz za to mam rygory i systematyczność co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Tego nie, tamtego też nie. Lubię zrobić coś raz, a porządnie.
Tak więc w niedzielę nagotowałam jak dla wojska:
- Sałatkę dopiero dzisiaj skończyłam.
- Z ostatniego gotowanego udka powstała galaretka (bo już na drób nie mogę patrzeć).
- Z resztki rosołu powstała dyniowa.
- Buraki do dzisiaj studzą się na balkonie ☺
![]() |
| Obowiązkowe 1,5 łyżki płatków jaglanych |
![]() |
| Ostatnia porcja sałatki |
![]() |
| Ostatnia porcja polędwiczek z warzywami |
![]() |
| etc.. |
A na kolację zjadłam wędzoną makrelę (zapomniałam fotki) bo szkoda aby się zepsuła, skoro kupiłam ją na BioBazarze i teraz od 3 godzin odbija mi się.
Widać, że na starość będę nieznośnie zrzędzącą babą.
Nie ciepię jak mi coś dolega....





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz