sobota, 30 lipca 2016

Środa 2016-07-27

Ostatni dzień na oddanie dokumentów. Mamy czas do godziny 14, aby złożyć komplet. 6 osób zdążyło wnieść poprawki oprócz tej jednej naszej ulubionej... O dziesiątej zaliczona pierwsza korekta. Przyniosłam grzecznie, ale jest zawalona innymi materiałami więc nie meczę, tylko spokojnie zostawiam teczkę i przychodzę za pół godziny. Są błędy. Gonię do siebie, poprawiam tekst, drukuję, znów zajęta... Jest jedenasta, ale okazało się, że nie mamy czasu do 14.00 bo dyrektor ma jakieś spotkanie w mieście na 12.00 więc maksymalnie mam pół godziny. Nie odpuszczam. Siadam grzecznie w drugim pokoju i czekam. Krzykiem nic nie wskóram bo wiem, że ta osoba nie robi tego specjalnie. Po prostu ma takich delikwentów jak ja kilkunastu. 5 min. - ruszam kartonem, żeby się przypomnieć, że jestem. 10 min. wchodzi Basia - pytam o godzinę. 15 min. znów ruszam kartonem bo za cicho. Weszły 3 osoby, każdą zapytałam o godzinę...
W końcu nie wytrzymała. Sprawdziła tekst, jest ok.
Zdążyłam :)



Ale co jadłam w tym dniu? Nie pamiętam. Nawet fotografować zapomniałam. Mam tylko bułkę z pasztetem i leczo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz