niedziela, 6 marca 2016

Sobota dniem wieprza

Pobiłam rekord.
Pomimo kalorycznego jedzenia wcale nie miałam siły. Każda praca domowa kojarzyła mi się z wysiłkiem w kopalni. Wyciągnięcie z pralki prania i rozwieszenie go wymagało ode mnie nie lada samozaparcia.
Czas przeprosić się z kaszą i basenem.

Gdyby zamienić paluszki na prawdziwą rybę byłoby idealnie.

Na deser armantus z jogurtem i suszonymi figami.

15.00


18.00 Myślałam, że jak zjem przed zakupami choćby kebaba
to nie będę później podjadać.

Nie udało się. Garść śliwek w czekoladzie na końcu.

Na wieczór, bree, wytrawne wino i Bollywood ;)
Pasowało



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz