Pobiłam rekord.
Pomimo kalorycznego jedzenia wcale nie miałam siły. Każda praca domowa kojarzyła mi się z wysiłkiem w kopalni. Wyciągnięcie z pralki prania i rozwieszenie go wymagało ode mnie nie lada samozaparcia.
Czas przeprosić się z kaszą i basenem.
 |
| Gdyby zamienić paluszki na prawdziwą rybę byłoby idealnie. |
 |
| Na deser armantus z jogurtem i suszonymi figami. |
 |
| 15.00 |
 |
18.00 Myślałam, że jak zjem przed zakupami choćby kebaba to nie będę później podjadać. |
 |
| Nie udało się. Garść śliwek w czekoladzie na końcu. |
 |
Na wieczór, bree, wytrawne wino i Bollywood ;) Pasowało |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz