Wielka Sobota minęła dość pracowicie, zapewne jak większości szykujących się do świąt. Z rana zorientowałam się, że mam tylko 4 jajka w lodówce więc jeszcze przed dzikim tłumem pobiegłam co tchu do sklepu. Jak się potem okazało większość Warszawiaków jednak nie robi zakupów na ostatnią chwilę. Poza tym sporo wyjeżdża ze stolicy więc i kolejek nie było w cale.
W ostatnich latach zmądrzałam i na święta nie dostaję tej ogólnonarodowej głupawki pt. "Narobić byle co byle dużo, a potem żreć na siłę, aby się nie zmarnowało".
Najważniejsze są:
- jajka
- ćwikła z własnoręcznie tartym chrzanem (broń Boże ze słoiczka)
- sałatka jarzynowa
- dobra szynka/wędlina (4-5 rodzai po 150 g)
- coś na ciepło (np. żurek, biała kiełbasa)
- dobrze się sprawdza coś pieczystego.
Od lat nie piekę ciast, wersja na krzywy ryj w tym kraju sprawdza się rewelacyjnie. ;)
![]() |
| Fasolkę pomroziłam, a resztka na śniadanie. |
![]() |
| Moje ulubione ciasto, którego sama nie umiem robić. |
![]() |
| Degustacja sałatki. |






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz