Następny etap czyli 26 września cel 73,4 kg. Pozostało:
- 21 dni
- 3,0 kg do zgubienia.
Rozładowała mi się komórka więc większość "przestępstw" nie została udokumentowana ;)
Tragicznie nie było.
Zjadłam pyszny obiadek z pieczoną rybką, ziemniaczkami i kiszoną kapustą (piątkowy klasyk), z pracy bagietka z masłem czosnkowym, potem batonik, a wieczorem lampka wina....
W zasadzie, to było tragicznie. Nic dziwnego, że waga skoczyła w górę. Dobrze, że ciężka jestem to nie miała wiele siły.
Tragicznie nie było.
Zjadłam pyszny obiadek z pieczoną rybką, ziemniaczkami i kiszoną kapustą (piątkowy klasyk), z pracy bagietka z masłem czosnkowym, potem batonik, a wieczorem lampka wina....
W zasadzie, to było tragicznie. Nic dziwnego, że waga skoczyła w górę. Dobrze, że ciężka jestem to nie miała wiele siły.
![]() |
| Ostatni pojemniczek stoi jeszcze u mnie w pokoju |
![]() |
| Kalarepka |



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz