Kolejny dzień nierównej walki. Szaro-buro za oknem nie poprawia nastroju. W następny rok wyjeżdżam. Jakoś wcześniej nie zwracałam uwagi na pogodę. W tym roku ciągle jestem przygnębiona. Niech już przynajmniej spadnie śnieg to jaśniej będzie.
Środa była dobrze przygotowana. Firmowa lodówka w 1/3 zapchana była moim jedzeniem. 3 kawałki łososia gotowanego na parze, warzywa gotowane na parze, kasza jaglana, szpinak, jajka gotowane, zupa z soczewicy. No samo zdrowie!
I tak poszłam kupić sobie pączka. Na szczęście nie było. Zapewne nie tylko ja wpadłam na pomysł, aby pączkiem zrekompensować sobie kiepską pogodę. Niestety w zamian kupiłam zupkę z torebki.
Też na chwilę zrobiło się cieplej.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz