wtorek, 3 maja 2016

Poniedziałek pierwszy dzien postanowienia

Miało być tak: o 5 pobudka, gimnastyka, blog, przygotowanie jedzenia, do pracy rowerem, na wieczór basen. A było:
Owszem budzik zadzwonił 5:01. Nawet wstałam już po 3 drzemkach, odpaliłam komputer, nastawiłam wodę na kawę, skorzystałam z toalety i stwierdziłam, że to bez sensu i wróciłam do łóżka. :)

Pod blokiem stał samochód służbowy więc i poranny rower odpadł. Do pracy zabrałam co nawinęło się pod ręką, nawet o przygotowanej zupie zapomniałam więc w pracy poszłam do pobliskiego baru na obiad. Wieczorem miałam iść na basen, ale zadzwoniła Monika z propozycją pójścia na rower. Ponieważ w Warszawie popołudniu lało niemiłosiernie wylądowałyśmy na grzanym piwie.
I tyle było z mojego odchudzania....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz