piątek, 5 grudnia 2014

Piątek 81,0 kg

O czwartej nawet 81,4 kg ;)
Ale po basenie to normalne. Już zaobserwowałam, że na drugi dzień po intensywnym wysiłku przybiera się 0d 0,5 do 1 kg. Tak więc nie martwię się.
Ale patrząc na czwartkowe menu, może nie do końca winny jest basen.

7.45 to białe to serek feta. Źle skomponowane,
po 2 godzinach byłam głodna i kombinowałam, aby wytrzymać i nie podjadać.

11.00

11.30. Kurczak po wietnamsku.
Pewnie rodowici Wietnamczycy nie znają tego, ale jest pyszne.
Za duża porcja i nie na moją wątrobę. Od samego patrzenia zaczęła boleć.

16.15 Przespałam kolejną porę karmienia
i skusiłam się na śledzia w sosie koperkowym.

Śledzia to tak słabo tam było...

20.20 Paskudztwo. Szpinak z makaronem ryżowym.
Chociaż nie pasuje, po basenie zjadłam, aż mi się uszy trzęsły.

Ze wszystkich słodkości świata najbardziej lubię śledzie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz