Ale po basenie to normalne. Już zaobserwowałam, że na drugi dzień po intensywnym wysiłku przybiera się 0d 0,5 do 1 kg. Tak więc nie martwię się.
Ale patrząc na czwartkowe menu, może nie do końca winny jest basen.
![]() |
| 7.45 to białe to serek feta. Źle skomponowane, po 2 godzinach byłam głodna i kombinowałam, aby wytrzymać i nie podjadać. |
![]() |
| 11.00 |
![]() |
| 11.30. Kurczak po wietnamsku. Pewnie rodowici Wietnamczycy nie znają tego, ale jest pyszne. Za duża porcja i nie na moją wątrobę. Od samego patrzenia zaczęła boleć. |
![]() |
| 16.15 Przespałam kolejną porę karmienia i skusiłam się na śledzia w sosie koperkowym. |
![]() |
| Śledzia to tak słabo tam było... |
![]() |
| 20.20 Paskudztwo. Szpinak z makaronem ryżowym. Chociaż nie pasuje, po basenie zjadłam, aż mi się uszy trzęsły. |
![]() |
| Ze wszystkich słodkości świata najbardziej lubię śledzie |







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz