wtorek, 9 grudnia 2014

Wtorek 80,6 kg

Trochę waga była niezdecydowana. Jak na niej stanęłam zamrugała do mnie niepewnie 80,6... 80,4.... 80,6.... 80,4... By ostatecznie zatrzymać się na 80,6 kg.
Nic nie pomogło, nawet wciąganie brzucha.
Bardzo mnie tym poirytowała, bo w końcu nie jadłam w poniedziałek tak dużo.


9.36 sałatka wystarczyła na dwa razy.
Jeszcze ok. godz. 15 ale tradycyjnie zapomniała o fotografii.

12.36 Wczorajszy obiad.

18.00 Po powrocie do domu chciało mi się "Fishburgera" w wersji domowej.
Obowiązkowo z majonezem, ketchupem i ogórkiem konserwowym.

A to wersja ostateczna :)

21.45 W drodze  powrotnej z basenu trafiam na wielką przeszkodę
w postaci marketu. Tym razem skusiłam się tylko na sok pomidorowy.
Jestem z siebie bardzo dumna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz