niedziela, 31 maja 2015

Niedziela 80,6 kg

Uff!
Byłoby mi bardzo przykro gdybym pomimo wyrzeczeń przez cały tydzień nic nie schudła.
Dzisiaj robię dzień wieprza, czyli jem na co mam ochotę. Cały tydzień chodziła za mną kanapka z sałatą i pomidorem, więc zaraz sobie zrobię :)

A wczorajsze menu poniżej. Nie wiele sobie żałowałam.
Resztka z dnia poprzedniego.

Sushi robione na świeżo jest smaczniejsze.
50-60 g kaszy, 100 g łososia, 150 g ogórka,
20 g imbiru marynowanego, koperek, majonez.

W środku przemyciłam kaszę ;)
Całe pół kilo. W sumie to zjadłam  w ciągu dnia 0,7 kg


Krem warzywny. Jedzone na 2x.
o 18.20 i 21.00

sobota, 30 maja 2015

Sobota 81,4 kg

Znów magiczna liczba.
Głupi pomysł z kaszą jaglaną. Wcale się od niej nie chudnie. Owszem jest zdrowa ale 100 g ma aż 330 kcal.
Najlepszy efekt jest za pierwszym dniem. I jeden dzień na kaszy jaglanej jest jak najbardziej i zdrowy i potrzebny.
Najbardziej zirytowało mnie to, że trzymałam się w granicach 1500 kcal, zjadłam coś ponad 0,7 kg jedzenia, a przybrałam 0,6 kg. Ponieważ mam jeszcze nagotowaną kaszę z dnia wczorajszego więc nie będę wydziwiała i dokończę co zaczęłam. Może efektem jest zatrzymanie wody, bo wczoraj zafundowałam sobie wieczorną wędrówkę przez Warszawę. Zobaczymy.


Tyle przyniosłam do pracy.
W firmowej lodówce znalazłam swój otwarty słoik oliwek i je dokończyłam.





Tak mi zasmakowało sushi, że na kolację zrobiłam sobie raz jeszcze.

piątek, 29 maja 2015

Piątek 80,8 kg

Dzień trzeci mam już za sobą. Magiczną liczbę 81,4 również. Przynajmniej taką mam nadzieję, że rozprawię się z nią bezpowrotnie.
Jedzenie należy porcjować. Jak sobie usiadłam z taką michą do poczty
to nawet nie zauważyłam kiedy jej zawartość zniknęła. 

Na szczęście miałam w zamrażarce odłożoną porcję gulaszu.
Inaczej skusiłabym się na pyszne pierogi w nowo otworzonej pierogarni.

to było 2x

czwartek, 28 maja 2015

Chudnę 6 kilo w pół roku - runda druga (poprawki)

Ponieważ przyjaciółka  przysłała mi kupon Gruoponu z cateringiem dietetycznym postanowiłam nieco wcześniej skorzystać z cudzego gotowania.
Wybrałam 10 dni, 1200 kcal/5 posiłków.

Trochę się boję jakości tej usługi. Proszę pamiętać, że wychowałam się na budowie i z niejednego styropianku obiad jadłam.
Pierwszy poślizg już mam, bo napisane było, że dowóz od 19 do 6 rano, a na indywidualnym zgłoszeniu skrócono ten czas od 21 do 5 rano.
Cieszę się, bo całość czyli 5 posiłków w 10 dni wyniosła mnie 375 zł co wychodzi 37,5 zł na dzień.
Powiedziałabym, że uczciwa stawka.

Teraz jestem 3 dzień na kaszy z dodatkami i chyba pójdę na spacer, żeby po domu się nie krzątać, bo a nuż coś mnie do podjadania skusi ;)

Czwartek 81,4 kg

Drugi dzień na kaszy jaglanej mam za sobą.
W środę było prosto.
Ugotowałam 200 g kaszy jaglanej dodałam to co miałam w lodówce czyli 1 pomidor, 1/2 cebuli, resztkę kaparów, resztkę kopru włoskiego,  2 ogórki konserwowe, 2 gałązki koperku + 30 g oleju. Posoliłam wymieszałam i zaniosłam do pracy. Cały dzień podjadałam. Wieczorem ugotowałam 200 g kaszy jaglanej z 50 g rodzynek i 50 g suszonej moreli pokrojonej w kostkę. 2 czubate łyżki posypałam cynamonem i dodałam truskawek. W sumie pochłonęłam 0,7 k truskawek i 30 g pestek z dyni nadprogramowo, ale bardzo mi się chciało. Reszta ugotowanej kaszy zaplanowana jest na czwartkowe sałatki.






środa, 27 maja 2015

Tak na poprawienie nastroju. I żeby nie mówili, że ciągle tylko o żarciu piszę ;)

Chudnę 6 kilo w pół roku - runda druga :)

"Najgorszy plan jest lepszy od żadnego"
Tak mawiał mój kuzyn podczas nauki gry w szachy. Wprawdzie nadmiar geniuszy szachowych w mojej rodzinie skutecznie mnie zniechęcił do tej rozrywki już w szkole podstawowej, za to slogan świetnie sprawdza się w codziennym życiu.
Niestety nie udało mi się schudnąć przez ostatnie 6 miesięcy tak jak sobie wymarzyłam, więc postanowiłam się tym razem zabrać za odchudzanie z głową. Zaczyna się wiosna, warzywa tanieją, a  pogoda sprzyja ruchowi.

Najważniejszy jest plan.
Z racji tego, że dietetycy mają dziwne podejście do życia codziennego, a ja nie mam za dużo czasu wymyśliłam sobie tygodniówki:
1. Tydzień: Dieta jaglana (kaszkowa)
2. Tydzień. Kupna z kateringu 1200 kcal
3. Tydzień. Duncan (nic mniej skomplikowanego nie przychodziło mi do głowy)
4. Tydzień Dieta moja czyli 2-3 michy sałaty w pracy.

Z racji tego, że w niedzielę jeżdżę na zajęcia będzie "dniem świni".
Do tego żelazne 4 km chodzenia dziennie plus 3 razy "coś".
Normalnie był basen, ale teraz nie wolno mi, więc mam dylemat dlatego piszę "coś".

Efektem planu ma być 12 kg przez pół roku czyli do 26 listopada 2015 r. Średnio 2 kg w ciągu miesiąca.
26 maja miałam 81,4 kg więc mój cel to 69,4 kg
Trzymajcie kciuki!


Środa 80,8 kg

Wytrzymałam pierwszy dzień!
Huuuuraaa!
Nie było takie trudne, jak na początku myślałam. Rano ugotowałam 200 g kaszy jaglanej z olejem, posypałam koperkiem i powolutku przez cały dzień podjadałam, jak mi przyszła ochota.
Na kolację wiedziałam, że mogę mieć kryzys więc urozmaiciłam kaszę kaparami i ogórkiem.
Niestety była wpadka bo zapomniałam o ćwiczeniach na brzuch, na które byłam zapisana, a na następne będę musiała czekać aż tydzień.






wtorek, 26 maja 2015

Sałatka z zielonych szparagów

Jeszcze chwila i szparagi zaczną być łykowate, a potem znikną na dobre aż do następnej wiosny.

Więc należy korzystać z dobrodziejstw póki są. Mają bardzo mało kalorii bo tylko 16kcal /100g oraz właściwości oczyszczające idealne na przesilenie wiosenne. Do tego dobrze urozmaicają naszą dietę.


Produkty:
1 pęczek zielonych szparagów
1/2 łyżeczki soli i cukru

Sos:
3 łyżki oleju
3 łyżki przegotowanej wody (normalnie powinno być 6 łyżek oleju, ale woda obniży kaloryczność potrawy i nieźle oszukuje olej)
sok z ok. 1/2 cytryny
1/2 łyżeczki cukru
szczypta soli
1 mały ząbek czosnku
2-3 gałązki koperku drobno posiekanego

Przyrządzenie:
Szparagi myjemy, kroimy na 2 cm kawałki. "Główki" odkładamy na bok, a resztę gotujemy w słono-słodkiej wodzie ok 7 min. Następnie dorzucamy końcówki ("główki") szparagów i gotujemy dalsze 4 minuty. Całość odcedzamy i odstawiamy aby trochę przestygło.
Międzyczasie przygotujemy sos.  Do miseczki wlewamy olej, wodę, sok z cytry i przyprawy. Mieszamy intensywnie (widelcem lub trzepaczką), aż sos zmętnieje i nabierze białawej barwy dodajemy sprasowany czosnek i koperek. Polewamy sosem szparagi i gotowe.








Wtorek 81,4 kg

Przepraszam za długą przerwę, ale w piątek z rana wyjechałam na głuchą wieś z dala od zasięgu internetu.
Zdjęć także nie robiłam namiętnie. Ruchu niestety nie miałam za dużo, pilnowałam się tylko aby przejść przynajmniej 4 km dziennie. Tradycja Polska nakazuje przyjąć gościa za suto zastawionym stołem. W sumie dobrze, bo było miło i rodzinnie. Jadłam zróżnicowanie od śledzi po ciasta i lody z przewagą mięs i węglowodanów. Dlatego postanowiłam do piątku czyli przez 4 dni zachwycać się wyłącznie kaszą jaglaną.
Trzymajcie za mnie kciuki!



czwartek, 21 maja 2015

Czwartek 81,2 kg

Trochę po macoszemu robię tego bloga i zaczynam mieć z tego tytułu wyrzuty sumienia.
Ale kiedyś się wezmę... ;)

Wczoraj wyciągnęłam koleżankę na film "Gorący pościg" i naprawdę 1,5 godziny śmiechu.
Film z kategorii lekki, łatwy i przyjemy.

Wracając do tematu żarcia, to środowa praca nad silną wolą w połowie zakończyła się sukcesem. Jednak w towarzystwie więcej się zje. Gdybym miała drugą bratnią duszę, która też ograniczałaby się w jedzeniu byłoby łatwiej.



Zamiast rogalików zjadłam jogurt.


Na sernik niestety skusiłam się.

Najgorzej mieć w zasięgu ręki

Przed kinem

środa, 20 maja 2015

Środa 81,2 kg

I tak już jest z dokumentowaniem jedzenia przez grubasa.
Pamiętałam o ślicznych dietetycznych potrawach. Jednak o udokumentowaniu schaboszczaka z młodą kapustką i podsmażanymi ziemniaczkami jakoś wyleciało mi z głowy.

Dzisiaj będzie ciężki dzień ćwiczenia silnej woli. Trzymajcie za mnie kciuki.




wtorek, 19 maja 2015

Wtorek 81,4 kg

Chyba muszę sobie napisać coś miłego, bo ta waga 81,4 kg doprowadza mnie do szewskiej pasji.
Nie wydaje mi się, abym zjadła przesadnie dużo. Tradycyjnie 2 michy sałaty, 1 ciepły posiłek z brązowym ryżem, nawet kolacja z Bożą pomocą była skromniejsza, bo 4 grzanki tak się przypaliły, że nie nadawały się do zjedzenia i musiałam zadowolić się tylko dwoma kromkami (więcej chleba nie miałam).

Więc z miłych rzeczy jakie mi się przytrafiają, to coraz więcej osób mówi mi, że schudłam. Nawet nie wiedziałam, że mam w koło siebie tylu miłych i życzliwych ludzi :)




Zdjęcie archiwalne, w pracy zapomniałam zrobić sfotografować.
Nieudana kolacja



poniedziałek, 18 maja 2015

Szparagi z szynką - dla początkujących

Proste i wykwintne danie. A do tego zdrowe i nisko kaloryczne.
Może być samo jako przystawka lub z ziemniaczkami z wody jako danie główne.

 Produkty na 2 porcje:
1 pęczek białych szparagów
200 g szynki pokrojonej w plastry (tyle szt. ile jest szparagów)
trochę masła
1/2 łyżeczki soli i cukru.

Przygotowanie:


Szparagi umyć i obrać 2/3 końcówki (góra nie jest łykowata) i ugotować w słono-słodkiej wodzie. Gotujemy ok. 5-10 min. w zależności od grubości szparagów.


Na desce rozkładamy plaster szynki, na nim układamy wiórek masła i zawijamy szparaga. Wkładamy do żaroodpornego naczynia.
Na wierzch kilka wiórków masła i lekko zapiekamy (najlepiej włączyć grill) w temp. 200 stopni.
Max 10 min. Ale to zależy od piekarnika, więc radzę na pierwszy raz zaglądać. 
Najlepiej smakują z ziemniaczkami na parze (lub z wody), albo same.


Na zdjęciu jest tylko 1 porcja przygotowana na kolację. Drugą część zabiorę na poniedziałkowy obiad do pracy. 













Poniedziałek 81,4 kg

Znów ta znienawidzona liczba 81,4. Ale mam za sobą aktywny weekend, do tego nie ruszyłam wczoraj ani jednej czekoladki chociaż odkryłam ostatnie napoczęte pudełko. Uważam, że mogę być z siebie dumna.
:)

Mam zakaz pływania przez 3 miesiące więc muszę sobie szukać alternatywnych form spędzania czasu. Ponieważ  nie mam miejsca na gimnastykę w domu, szukam fajnych klubów w pobliżu domu.
Na razie znalazłam 1 siłownię tylko dla kobiet 2 km od mojego mieszkania.

7.10 niedzielna jajecznica + pomidor

10.00 lekka zupa przed ćwiczeniami.
I dobrze, bo Pani Ewelina dała wycisk jak zwykle.

13.05 Zapas żelaza mam zapewniony do końca miesiąca ;)

16.15 Ostatnie łyżeczki dżemu domowej roboty.

20.40 Tadaaam!
Niektórzy domownicy nie jedzą mięsa więc wszystko moje.