Tak mi się przypomniała historia koleżanki, która postanowiła odchudzić się pod okiem specjalisty.
Miała sporą nadwagę po urodzeniu dwójki dzieci, więc skorzystała z konsultacji.
Niestety po jakimś czasie zrezygnowała zniesmaczona.
Nawet mi naopowiadała, że dostała głupią dietę bo ona przy dwójce dzieci nie była w stanie jej stosować.
Trochę się z niej podśmiewywałam, że nie wystarczy zapłacić 400 zł za wizytę, bo to odchudza portfel. Należy jednak trzymać się zasad i być konsekwentnym.
Teraz jednak sama mam dylemat: Pracować? Czy gotować?
Zapewne jak bym była nastolatką byłabym zachwycona, ale teraz nie ma mowy abym siedziała nad takimi np. naleśnikami ryżowymi z jabłkiem.
Namocz ryż całą noc potem zmiksuj i usmaż naleśniki, potem podduś jabłka...
Albo zrób sobie koktajl z otrębów i 1 plasterka ananasa :D
Droga pani dietetyk, każdy szanujący grubas zdąży najeść się choćby jabłkami nim przyrządzi sobie te naleśniki. A jeśli chodzi o koktajl to i owszem zmiksuje ten jeden plasterek, ale potem przez 3 dni w tej lodówce pozostałe 9 plasterków złośliwie będzie przypominało grubasowi o swoim istnieniu.
Aż któregoś wieczoru zje wszystkie bo w końcu "szkoda wyrzucić".
Aby odchudzić grubasa należy zrozumieć naturę jego.
W domu nie może być nic co tuczy. A posiłki nie mogą być skomplikowane i czasochłonne, i najlepiej powinny być przyrządzone z wyprzedzeniem, aby nie gotować na głodnego. Bo klasyczny grubas naje się w trakcie gotowania (a potem zje swoją porcję i będzie zdziwiony dlaczego nie schudł).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz