niedziela, 16 listopada 2014

Przepraszam za nieobecność, ale w końcu nie samym żarciem człowiek żyje ;)
Przedstawię mały skrót od piątku do soboty, a wieczorem postaram się na odrobinę refleksji.

7.40 Śniadanko. Jajecznica na szynce + styropianek


11.40 Dużo za późno. Źle oszacowałam czas i na budowie znalazłam się bez swoich pojemniczków.
W końcu poszłam do pobliskiego baru i wzięłam obiadek.
15.00 Cała micha sałatki greckiej + styropianek.
Mój brzuch mocno zaprotestował na taką porcję surowizny.
Pewnie jak bym jadła w spokojnym miejscu, a nie przed monitorem komputera,
szybciej zorientowałabym się, że jestem najedzona.

Umówiłam się z koleżanka na zakupy. Nie zdążyłam wstąpić po pracy do domu i w efekcie skusiłam się na łakocie.
8 cukierków tureckich z pistacjami + 2 daktyle. Na szczęście były tak słodkie, że wszystkich nie zjadłam :0)


21.45 Frytki z żywieckiej z keczupem. Mistrzostwo świata.

8.47 Kisiel. Najlepszy na bolący brzuch.

11.47 Przerwa w zakupach na obiad.
Moja ulubiona rybka w czerwonym sosie curry na warzywach :)

14.00 Po powrocie z zakupów, pauza.
Kawusia z 2 daktylami.

16.24 Sałatka grecka + styropianek + herbatka z żeńszenia

19.50. Sushi z jaglanej z łososiem i ogórkiem.
Zaopatrzyłam się w 2 kg kaszy jaglanej. Teraz będę szalała :0)

21.00 sobotnie 2 drineczki do filmu.

W niedzielę rano 81,4 kg
Nie ma wyjścia, jestem już zdrowa, więc czas najwyższy przeprosić się z siłownią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz