sobota, 31 stycznia 2015

Poniedziałek 82,6 kg

Sprawdza się stara prawda, że brak snu, stres i byle jakie jedzenie nie sprzyjają odchudzaniu.
Mam na swym koncie kilka zarwanych nocy, że w niedzielę już niewiele jadłam, a mimo to nie ma efektów na wadze. Mam tą satysfakcję, że coś poszło do przodu i wysiłek nie poszedł na marne :)

Studenckie śniadanie w kantynie opolskiej.
Żeby nie tracić czasu, powtórka do kolokwium w trakcie obiadu


Na kolację zamiast jedzenia pół butelki wina przed spaniem.

piątek, 30 stycznia 2015

Niedziela 83,0 kg

Tak troszeczkę kłamałam z tym głodowaniem...

Plan był ambitny. Jak zawsze.

Ale niestety po takim śniadaniu 2 godziny później byłam już głodna.
Tak mnie to zirytowało, że zrobiłam sobie porządny obiad.
o 11.00 


Nawet zafundowałam sobie przepisowe 2 kawalki czekolady.

O 14.00 planowany obiad na wyjściu

17.00 - do późnej nocy. Styropianek

Ostatnie jabłko

20.40 Kolacyjka. Siedziałam nad projektem do rana,
więc jak znalazł coś na ciepło.
Już się przekonałam, ze jak mało śpię to waga drastycznie wzrasta. Ponieważ z soboty na niedzielę spałam tylko 3 godziny 83 kg wcale mnie nie zaskoczyły.

Kuracja drożdżowa na wzmocnienie włosów

Jest tak skuteczna, że nawet kubek przystroił się na afro ;)

Recepta jest prosta, ale wymaga cierpliwości i systematyczności.
1/4 kostki drożdży (w wielu poradnikach piszą wielkości orzecha)
1 łyżeczka cukru
1 łyżka ciepławego mleka
Wyrabiamy, aż drożdże rozpuszczą się i odstawiamy do lekkiego wyrośnięcia.
Zwykle nie wyrastają tak mocno jak na zdjęciu. Widać te były dobre jakościowo.

Następnie zalewamy wrzątkiem i wypijamy jak mikstura ostygnie.
Kuracja ma trwać miesiąc, aby było widać efekty.

Uwaga!
Nie jemy surowych drożdży. Nawet oblizanie łyżeczki spowoduje, że będzie nam się odbijało przez cały dzień.

sobota, 24 stycznia 2015

Sobota 81,0 kg

Właściwie jestem zdziwiona, że tylko tyle.
Wczoraj miałam napad głodu. A właściwie to dwa.
Pierwszy o 15.00 bo nie zdążyłam zjeść jak należy, a spieszyłam się na spotkanie to po drodze zjadłam pączka.
A drugi dużo gorszy. Wracając o 22.00 z basenu wstąpiłam do monopolowego (inne sklepy były zamknięte) i kupiłam 2 czekoladowe batoniki. Niestety dalej byłam bardzo głodna, a do przejścia zostało pół kilometra więc wstąpiłam do kolejnego monopolowego i zaopatrzyłam się w paczkę chipsów. Na szczęście zjadłam tylko pół paczki, ale i tak dużo :(
Swoją drogą centrum stolicy, a po 22 tylko wódę można kupić. No i kebab. Ale byłam tak głodna, że chybabym umarła jak bym miała czekać, aż mi go przygotują.

9.30 Śniadanko na dwa takty ;)
2 kromki chleba, 2 jajka, 2 kiwi, 1/2 awokado

12.00 Plan na obiad był inny, ale przy włączeniu piekarnika
wyrzucało korki,więc zrobiłam coś na szybko.
 Na pierwsze sałata.

...na drugie 100 g szklanego makaronu, 75 g wędzonego łososia, 1/2 awokado.
Bez czosnku z uwagi na spotkanie o 16.00.

15.30. Był ten niechwalebny pączek.


18.00 Spóźniony obiad. Dyniowa.

Pieczony morszczuk i warzywa gotowane na parze.

Ponieważ, ryż na parze nie chciał się ugotować zjadłam w wersji styropianowej.


22.00 2 batoniki czekoladowe, 1/2 paczki chipsów

piątek, 23 stycznia 2015

Piątek 80,8 kg

Tak właśnie patrzę na wczorajszą jajecznicę i chyba także dzisiaj sobie zrobię. Tym razem z 2 jajek, a nie z 4. Po za tym tryb mocno siedzący w domu nie służy odchudzaniu. Dzisiaj muszę się bardziej pilnować.

Dni są szare i ponure. Najchętniej zakopałabym się w łóżku i poczekała do wiosny. Nawet  spacer po dworzu nie poprawił mi nastroju. Postaram się dzisiaj wyjść wcześniej.
Jak mi się chce słoneczka.


8.45 przystawka

9.00 Śniadanie właściwe

12.00 Zupa krem z porów. Naprawdę niezłe w smaku. Za to mój brzuch mniej był zachwycony.

Resztki z dnia poprzedniego.

15.00 Przepisowo

15.09 No ale jak nie zjeść tego ostatniego pieczonego jabłka?

15.11 ...I tego serka waniliowego?
Dobrze, że poszłam na zakupy, bo zapewne jeszcze coś bym zjadła

18.00 Czeka mnie długi wieczór przy projektach to zjem porządną kolację.

21.10 Coś chrupiącego i kwaśnego na wieczór dobrze rozbudza.
Zjadłam jeszcze garść migdałów i daktyli, ale z tego powodu nie mam wyrzutów sumienia.

czwartek, 22 stycznia 2015

Czwartek 80,6 kg

Proszę. Jednak jedzenie zieleniny przyniosło efekty.

8.00 Śniadanko.
100 g mix-sałat, 1 pomidor, pstrąg wędzony na gorąco z przyprawami
(akurat była promocja),2 łyżki oleju.
Niezłe

11.00 Porządny obiad.
Ogórkowa, udka i fasolka gotowana na parze, kasza jaglana.

14.20 podwieczorek. (w południe)
100 g mix-sałat, 2 ogórki konserwowe, 75 g wędzonego łososia, 2 łyzki oleju.


18.00 Kolacja.
Wpadłam do domu głodna jak zawsze i wyciągam z lodówki:
serek waniliowy, jogurt, podjadam daktyle, kroję banana....
i tak się zreflektowałam, że chyba nie do końca robię dobrze.
Postanowiłam więc zrobić sobie coś konkretnego:
100 g sałaty, 1/2 awokado, usmażone 5 paluszków rybnych, 1 łyżka ketchupu.

Nadal miałam ochotę na deserek, ale już w mniejszej porcji:
1 kiwi, 1 pieczone jabłko, 1 banan, 1 jogurt, cynamon.
Na koniec styropianek.
I jeszcze były 4 czekoladki z adwokatem. 2 rano i 2 po 21.30. Nie sfotografowałam ich bo zjadłam po wyjściu ze sklepu.

Ilościowo, żekłabym, bardzo dużo.

środa, 21 stycznia 2015

Środa 81,0 kg

Nadal na zieleninie.
Dzień wcześniej upiekłam sobie papryczkę i jabłka. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju sałaty i surowizny, ale mój brzuch już nie więc poszłam z nim na kompromis ;)

8.00 Śniadanko jak wczoraj.
2 kromki razowego chleba, 100 g twarożku ze szczypiorkiem,
1 pomidor i 2 mandarynki

11.00 Drugie śniadanie.
100 g mix-sałat, 75 g łososia i 2 duże łyżki kaszy jaglanej.
Dużo lepiej smakuje, jak kaszę podgrzałam + olej.

15.00 Wczorajsza pomidorówka

Na drugie pieczona rybka, pieczone 2 papryki i kasza jaglana.
Chyba byłam bardzo głodna, bo smakowało rewelacyjnie.
Nawet kaszy zjadłam połowę z tego co na talerzu.

17.45 Nie wytrzymałam i na przystawkę zjadłam aż 2 szt.

Półprodukty na sałatkę.

Efekt końcowy. Parówki i kasza były gorące.
Dobrze ochraniają żołądek przed nadmiarem surowego.

Tak leżało sobie w kuchni i kusiło....

wtorek, 20 stycznia 2015

Przypomniała mi się piosenka Hanny Banaszak "W moim magicznym domu..."

Wtorek 81,0 kg

Jo`s Desperados.
Najlepiej zaczynać dietę od poniedziałku. Wczoraj była sałata na pierwszym i drugim planie.


8.00 2 kromki razowego chleba, 100 g twarogu ze szczypiorkiem, 1 mały pomidor.
Świeży imbir wrzuciłam do gorącej herbaty.

11.00 Drugie śniadanie.
150 g mix-sałaty, 75 g łososia sałatkowego, 2 łyżki oleju, 2 ogórki konserwowe.
Potem zjadłam 2 styropianki, aby zneutralizować surowiznę.

14.00 Obiad. Dla odmiany na ciemnym talerzu.
Desperacja prawdziwa.

Z tego wszystkiego zapomniałam dodawać do sałatek kaszę,
którą tak pieczołowicie o szóstej rano gotowałam.
Postanowiłam więc zamiast styropianku jako deserek po sałacie....

... i odkryłam wielką tajemnicę dlaczego dieta z kaszy jaglanej tak skutecznie odchudza.
7 łyżeczek od herbaty i stwierdziłam, że właściwie to nie jestem, aż tak głodna.

18.30 Nie wyobrażam sobie, zimą żywić się samą surowizną.
Gorący, gęsty i lekko pikantny krem z pomidorów z listkami świeżej bazyli.
Rewelacja!

Pieczony morszczuk.