Niedzielę miałam energiczną. Wyprasowałam wszystko co miałam do prasowania, a jak wyszłam z domu o 13 wróciłam o 19. Łącznie 5 godzin marszu.
Powinnam częściej robić sobie takie weekendy, dzisiaj poniedziałek, a ja już nie mogę się doczekać, aby wyjść do pracy ;)
Już bym poszła, ale czekam, aż mi się kasza jaglana ugotuje.
Jedzenie za to było bardzo dalekie od ideału...
![]() |
| 9.30 Późne śniadanko. Owsianka, jabłko i garść migdałów |
![]() |
| 13.30 Łatwo daję się namówić. Kaczka tańcząca. |
![]() |
| 16.00 Podwieczorek. Serek waniliowy, banan, daktyle, jogurt jagodowy. |
![]() |
| 19.00 Kolacja. Były jeszcze 2 styropianki. |




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz