Sobota nie była święta, a mimo wszystko mam 1 kg mniej w stosunku do dnia poprzedniego.
Od początku roku mało się ruszam, bo ciągle jestem chora i czuję po sobie, że jestem napuchnięta.
Wiem, wiem... każdy grubas twierdzi, że to nie tłuszcz tylko woda :)
Myślę sobie, że jednak nie zaszkodzi wypijać raz dziennie filiżankę parzonej pokrzywy.
Trzymałam się ściśle 3 godzinnej przerwy między posiłkami.
![]() |
| 9.00 Syte śniadanko. 1 mandarynka, 2 pomidory, jogurt, 2 styropianki |
![]() |
| 12.00 Rybka. Niestety znów smażona, ale w pobliskiej knajpce nie mają wyboru. |
![]() |
| 14.30 Podwieczorek, tu poszalałam. 2 banany, 450 g serka waniliowego. Chciało mi się coś słodkiego. Do tego dużo cynamonu. |
![]() |
| 18.00 Kolacja Micha mieszanej sałaty z ogórkiem + gorąca pierś z indyka gotowana na parze. Polane olejem. |
![]() |
| 22.00 Wieczorem zachciało mi się jabłuszka. |





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz