sobota, 17 stycznia 2015

Sobota 82,0 kg

Rosnę.
znów bieganina w pracy i brak czasu na zrobienie sobie o ustalonej porze posiłku.
Klasyk. Cały dzień mało jadłam, za to na wieczór nadrobiłam.

8.00 Początek jak zwykle ambitny

12.00 już poślizg. 4 godziny i zjadłam więcej niż potrzeba.
Potem do 16 przegryzałam tylko styropian w biegu.
Ile nie pamiętam.

18.00 Tadaaam!
Nie ma to jak na koniec dnia pochłonąć 700 kcal

20.00 dalej byłam głodna.

21.00 dzień zakończony galaretkami z makrelą i dorszem.
Nigdy nie wiem, która jest smaczniejsza więc nakładam dwie i porównuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz