sobota, 24 stycznia 2015

Sobota 81,0 kg

Właściwie jestem zdziwiona, że tylko tyle.
Wczoraj miałam napad głodu. A właściwie to dwa.
Pierwszy o 15.00 bo nie zdążyłam zjeść jak należy, a spieszyłam się na spotkanie to po drodze zjadłam pączka.
A drugi dużo gorszy. Wracając o 22.00 z basenu wstąpiłam do monopolowego (inne sklepy były zamknięte) i kupiłam 2 czekoladowe batoniki. Niestety dalej byłam bardzo głodna, a do przejścia zostało pół kilometra więc wstąpiłam do kolejnego monopolowego i zaopatrzyłam się w paczkę chipsów. Na szczęście zjadłam tylko pół paczki, ale i tak dużo :(
Swoją drogą centrum stolicy, a po 22 tylko wódę można kupić. No i kebab. Ale byłam tak głodna, że chybabym umarła jak bym miała czekać, aż mi go przygotują.

9.30 Śniadanko na dwa takty ;)
2 kromki chleba, 2 jajka, 2 kiwi, 1/2 awokado

12.00 Plan na obiad był inny, ale przy włączeniu piekarnika
wyrzucało korki,więc zrobiłam coś na szybko.
 Na pierwsze sałata.

...na drugie 100 g szklanego makaronu, 75 g wędzonego łososia, 1/2 awokado.
Bez czosnku z uwagi na spotkanie o 16.00.

15.30. Był ten niechwalebny pączek.


18.00 Spóźniony obiad. Dyniowa.

Pieczony morszczuk i warzywa gotowane na parze.

Ponieważ, ryż na parze nie chciał się ugotować zjadłam w wersji styropianowej.


22.00 2 batoniki czekoladowe, 1/2 paczki chipsów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz