Bardzo się zdziwiłam, jak dzisiaj rano po stanięciu na wagę znów pojawiło się magiczne 81,4 kg
Wydawało mi się, że skoro nie jadłam mięsa w piątek to właściwie było dietetycznie-niskokalorycznie.
Jednak po obejrzeniu fotografii z dnia wczorajszego to dziwne, że tylko tyle przytyłam.
Mistrzostwem był obiad: na pierwsze naleśniki na drugie pierogi. Tak bywa jak są za długie przerwy między posiłkami.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz