środa, 8 kwietnia 2015

Środa 79,6 kg

I wszystko wróciło do normy.
Pomimo, że wczorajszy dzień niewiele miał ruchu. Tyle co wyjście do toalety i wieczorne zakupy. Nie spodziewałam się, że tak szybko świąteczne żarcie zniknie.
Cieszę się, że wróciłam do swojego normalnego rytmu. Teraz kasza bulgocze cichutko w kuchni, a ja po kąpieli w szlafroku mam swoje kilka minut przed pracą. Siedzę sobie spokojnie z kawką przed komputerem. Zaraz zadzwoni budzik, zrobię sałatkę z jakiem (jeszcze ze świąt), ubiorę się i pójdę do pracy.
Niepokoją mnie tylko 2 babeczki, które zmaterializowały się nagle wczoraj w mojej lodówce.
Są śliczne i apetyczne i bardzo trudno mi wczoraj było, aby nie rzucić się na nie po powrocie do domu.
Mam chytry plan, że zaniosę je do pracy i poczęstuję kolegów. (Niestety nie zawsze się to udaje).
Zobaczymy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz