wtorek, 7 kwietnia 2015

Wtorek 80,4 kg

Święta, święta i po świętach....
Bilans +0,8 kg
Moim zdaniem nieźle. Akurat tyle ile było ciasta.
Poniedziałek był dniem sprzątania kuchni i eksperymentów. Za co bym się nie zabrała, powstawało tornado. Rozzłościł mnie jarmuż, który smażony zapryskał całą kuchnię, a potem okazał się niejadalny. Przepis znalazłam w internecie. Czosnek, trochę oliwy podsmażyć i gotowe pyszne danie. Gość, który to pisał nigdy tego nie próbował sam ugotować. Jarmuż był twardy i mdły od nadmiaru tłuszczu. Druga rzecz, która mi się nie udała to pieczona biała kiełbasa. Z cebulką w piekarniku wyglądała rewelacyjnie. Niestety była tak słona, że nie nadawała się do jedzenia. Po za tym majtkowy różowy kolor, jaki miała po upieczeniu również zniechęcił mnie do jedzenia. Wszystko wylądowała o w koszu na śmieci.Aby było śmiesznie po wędliny poszłam specjalnie do mięsnego, żeby nie było z jakiegoś marketu. Ot cóż. Więcej w tym mięsnym nic nie kupię.
Dobrze, że przy okazji piekłam cukinię z kaszą jaglaną to miałam plan B na obiad :)
Ale były też sukcesy. Udało mi się ugotować zupę krem z selera naciowego. Ponieważ zupa z samego selera jest dla mnie zbyt selerowata dodałam pora i wyszła naprawdę smaczna niskokaloryczna zupa, którą dzisiaj zabiorę na obiad do pracy.
Jak znajdę chwilkę to umieszczę przepis na stronie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz