wtorek, 27 października 2015

Wtorek 80,4 kg

Następny etap czyli 26 października cel 71,4 kg, zakończył się niepowodzeniem:
  • -1 dzień
  • 9 kg do zgubienia
W październiku, zamiast schudnąć przytyłam, kolejny kilogram. Patrząc na moje zmagania i antypatię do diet to nawet dziwne, że tylko tyle.
Mam za sobą weekend w podróży i sporo rozkoszy kulinarnych co niestety odbiło się na tuszy.
Na szczęście apatia i nienawiść do świata minęła. Mam nadzieję bezpowrotnie.
Nie będę się dzisiaj rozpisywała bo już późno, chciałabym jeszcze kilka rzeczy zrobić nim pójdę spać. Fotografię uzupełnię juro z rana, bo obiecałam sobie już na noc nic nie podjadać, a niechybnie zgłodnieję jak zacznę żarcie oglądać.

Tak jak obiecałam wczoraj dorzucam kilka grzeszków weekendowych.

Coś się zmieniło u mojej przyjaciółki. Warzywa gotowane na parze
zamiast sałatki z majonezem, pieczone mięsko bez sosu
i cukinia faszerowana zapiekana w sosie pomidorowym domowej roboty....
Nie poznaję ;)

W trasie nudno...

Jeszcze gorące prosto z piekarnika....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz