poniedziałek, 30 listopada 2015

Niedziela 29.11.2015 r.

Już waga nie kusi mnie.
Niedzielne śniadanie zjadłam w pociągu. Dwie grahamki z twarogiem i łososiem popite pepsi colą (bez zdjęcia). Intensywny weekend był fajny, ale dzisiaj rano ciężko było mi wstać. Do tego nie mam przygotowanych posiłków więc albo wykombinuję szybko coś mądrego, albo znów dzień pójdzie na straty.





niedziela, 29 listopada 2015

Sobota 28.11.2015 r.

Mój promotor opiórkował mnie solidnie i miał rację...
Po za tym sobota była intensywna i owocna. Niestety też zbyt obfita w jedzenie i picie.

Brak apetytu o szóstej z minutami.

Ale w podróży jest nudno i chce się jeść.

Prawie idealnie

Przed kręglami.
Po kręglach była druga kolacja,
ale już mi się nie chciało biegać po aparat.

Przy takiej zabawie nawet Elsa idzie do kąta...

Ciasteczka spróbowałam tylko 2.
A to jest ostatni alkohol jaki wypiłam do świąt.

Miastowe nie wiedzą, że mlecze kwitną na wiosnę?

:0)

sobota, 28 listopada 2015

Piątek 27.11.2015 r.

Budzik dzisiaj zadzwonił 4.10. Odłożyłam na 10 min. potem na kolejne, aż się zirytowałam i przestawiłam na 5.10. I dobrze, bo zdążyłam ze wszystkim. Zagniotłam ciasto na pierniczki, umyłam głowę, popakowałam prezenty oraz siebie na wyjazd i nawet krótki wpis na bloga zdążyłam zrobić...
Więc poranek pracowity.





Tak się kończą zakupy na głodnego :(



piątek, 27 listopada 2015

Czwartek 26.11.2015 r.

Nie mam czasu gotować.
Dojadam to co na szczęście przygotowałam wcześniej i pomroziłam. Chyba zaprzyjaźnię się z zamrażarką na stałe. Kolejny niedoceniany upraszczacz życia.
Nadal nienawidzę odchudzać się.



Na szczęście druga porcję odstąpiłam. 

Wynalazki z zamrażarki

Chorą koleżankę namówiłam na pizzę...

78,2 kg. Podsumowanie rundy II

uzupelnię wpis jak bedę miała więcej czasu.
teraz tylko zaznaczę, że było 81,4 kg, jest 78,2 kg
Razem -3,2 kg

Wpis 8 grudnia
W sumie to nie chce mi się ani trzymać diety, ani wpisywać czegokolwiek.
Może gdybym miała więcej czasu, ale koniec roku to czas biegania i załatwiania mnóstwa zalegych spraw.
Zobaczymy.
Na razie pilnuję się aby nie przesadzić. Nie piję alkoholu i staram się wybierać zdrowe produkty.
Zobaczymy od nowego roku.

Środa 25.11.2015 r.

Jakieś zaległości, za co bardzo przepraszam.
Gonią mnie terminy, a zależy mi aby ze wszystkim zdążyć. Więc znów zaczyna się jedzenie przed komputerem. Środowe menu bez zbędnych szaleństw. Nie miałam czasu przygotować jedzenia samemu więc posiłkowałam się kupnym.




wtorek, 24 listopada 2015

Wtorek 24.11.2015 r.

Nienawiści do odchudzania ciąg dalszy...
Mam w planie nic więcej nie jeść więc postanowiłam dzisiaj opublikować zdjęcia, aby jutro rano mieć spokój. Przeglądałam internet w poszukiwaniu jakiś ciekawych, nieskomplikowanych diet. Ale niestety, diety albo są niezdrowe, albo skomplikowane.

I śniadanie

II śniadanie
Warzywa duszone w sosie pomidorowym + kasza jaglana.

Przegryzka 

"Przepitka"

Co z tego, że lodówka pełna zdrowego niskokalorycznego jedzenia?

Podwieczorek. kanapek było więcej,
ale o fotografii przypomniałam sobie pod koniec konsumpcji.

Kolacja.
Sok i jabłko.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Poniedziałek 23.11.2015 r.

Strachu przed wagą ciąg dalszy....




x2

również x2
W sumie jak się tak zastanowiłam, to dzisiejsze menu nie było tragiczne. Zamiast białego ryżu była quinoa (komosa ryżowa), bo jeszcze z soboty została, a nie lubię jedzenia wyrzucać. Mogłam odpuścić sobie panierkę na rybie.

Niedziela 22.11.2015 r.

Teraz nie wchodzę na wagę, bo najzwyczajniej boję się...
Poweekendowe obżarstwo nie pozostawia złudzeń. Na 100% nic nie schudłam.
Owsianka na wodzie + kawa + wyproszone mleko z monopolowego (w sobotę w nocy).

Do nauki lubię coś przegryzać.

Eksperyment - kasza quinoa.
Jak dotąd najsmaczniejszy wynalazek ostatnich 2 lat.

Na zakupach nie zadbałam o prowiant.
Co zemściło się.


Do poduszki sharon.

niedziela, 22 listopada 2015

Nałóg

Prawdziwy nałogowiec (czyli ja) potrafi przejść o 23.15 od Dworca Gdańskiego do ul. Smoczej (ok. 2,5 km) odwiedzając wszystkie monopolowe po drodze w poszukiwaniu mleka do porannej, niedzielnej kawy.

Dziwi mnie tylko, że jak by nie patrzeć w centrum stolicy o północy nie można kupić mleka. Wódy za to do wyboru do koloru...


Sobota 21.11.2015

Był gość. Gość na pierwsze śniadanie wypalił papierosa i wypił kawę. Na drugie śniadanie wypił kawę i zjadł pół grapefruita. Rozochocona zjadłam drugą połówkę owoca i liczyłam, że mi wystarczy.
Aha.
Jeszcze nie jestem na tym etapie, aby żyć powietrzem. Szybko głód mi o tym przypomniał.
Po za tym gość był bardzo sympatyczny :)


Żółty ser nie jest idealny do odchudzania.
Nie pamiętam dlaczego go kupiłam.