niedziela, 31 stycznia 2016

Niedziela 2016-01-31

Ostatni dzień stycznia powinnam mieć 77 kg.
Stanę na wagę jutro rano (po nocy zawsze mniej się waży :)
Od miesiąca mam wielki wstręt do diet i pilnowania się w jedzeniu więc na cud nie liczę.

Śniadanie. Galaretka drobiowa, twarożek z ogórkiem i pomidorkiem.

I niestety gorąca drożdżówka od babci....
Pyszna!

Tradycyjny niedzielny rosół

Nietradycyjny filet z warzywami gotowany na parze.
O dziwo zjadłam z apetytem.
Jednak w towarzystwie lepiej smakują nawet "wiórki"

Ogórki kiszone, specjalność mamy Ani.
Nasmrodziłam w przedziale.

Już w domu.



Sobota 2016-01-30

Natłok spraw i nadrabianie zaległości kompletnie przygasił mój zapał do odchudzania. Ciągły wyścig z czasem nastraja mnie aby szybko złapać bułę i pojeść do syta. Co też i kilka razy mi się przydarzyło.
Niestety.

Za to diametralna odmiana u przyjaciółki. Same warzywka i niskokaloryczne mięska.



Przerywnik w odchudzaniu, jedzony na wyścigi z pewną pięciolatką.



Piątek 2016-01-29

Tym razem odchudzanie przymusowe.
Gulaszu nie dało się odratować
Miałam krótki weekendowy wyjazd, stąd ta nieobecność.

W piątek przypaliłam obiad na "twardo", więc było dosyć jarsko. Eksperymentowałam z niezbyt umiłowanym amarantusem i o dziwo wyszła dosyć smaczna i chrupiąca sałatka jarska. Ponieważ nasiona te same w sobie mają dużo bo aż 13 g białka na 100 g produktu była potrawa była wystarczająca sama w sobie.

Po za tym dzień minął spokojnie. Zaopatrzyłam się w orzechy nerkowca i migdały, które podjadam po trosze. Zapobiega to napadom głodu jakie ostatnio miewałam.











piątek, 29 stycznia 2016

Czwartek 2016-01-28

Po wizycie w przychodni apetyt minął jak ręką odjął. Patrzenie na emerytów i myślenie co będzie ze mną za 10-20 lat zadziałało lepiej niż najciekawszy artykuł w gazecie.

Chyba zrobię sobie listę rzeczy, które dobrze motywują do odchudzania.

Armantus z karambolą (czy czymś takim).
Szału nie było, ale głodu też nie.

Kalafiorkowa


Sałata do ryby (tylko)

Wędzona makrela opiekana w piekarniku.
Świetny patent na szybkie smaczne jedzenie i wkurzenie reszty domowników.
Smród trudny do wywietrzenia. 

+ 3 mandarynki

czwartek, 28 stycznia 2016

Środa 2016-01-27

Dogodziłam sobie w tym tygodniu. Metoda na nagrodę w postaci płaszczyka nie zdała egzaminu. To nie mój styl. Za to dzisiaj zmotywowałam się i nie jadłam żadnych niedozwolonych rzeczy. Nawet zakupy na głodnego nie złamały mnie.
Co się stało?
A no, rano byłam w przychodni i w kolejce do laboratorium miałam okazję przyjrzeć się pacjentom. Na 14 osób, 12 to tzw. emeryci, 6 osób o kulach. Wszyscy z nadwagą. I to bardzo dużą. Tak sobie pomyślałam. O nie kochani. Na pewno w wieku 70 lat nie będę tak wyglądać.

Śniadanie

Uzupełnienie śniadania

Obiad. Pierwsze danie

Obiad. Drugie danie

Obiad. Deser.

Podwieczorek

Kolacja.
Orzechy i migdały po garści.
I zgłodniałam. A niech to!

środa, 27 stycznia 2016

Wtorek 2016-01-26

Wtorek minął pod znakiem głodu wielkiego i czuję, że dzisiaj nie jest lepiej. Jestem godzinę po śniadaniu i zaczynam być głodna. Wiem, że jak wyjdę na zewnątrz to na pewno kupię jakąś słodką bułkę tak jak zrobiłam to wczoraj. Siedzę więc w domu, zaopatrzona w kubek kawy, litr herbaty i butelkę wody.
Zostały mi 1 godzina i 45 min. do obiadu. Gdybym miała ciekawe zajęcie bez wątpienia czas szybciej by mi minął. Ale niestety robienie nudnego projektu pogłębia chęć zafundowania sobie przerwy i przegryzienia czegoś.


Wtorek był dniem walki, który został przegrany po południu na codziennym spacerze. A szkoda.
Dzisiaj będę mądrzejsza.

Takie było polecenie

Ponieważ płatków było mało dodałam mango

cd. tego samego śniadania.

To już obiad. Nie wiem co mnie podkusiło aby kupić taką kiełbasę.
Wytopiło się z niej 3 łyżki tłuszczu.

Na drugie danie same warzywa.

Na deser galaretka.

3 godziny od obiadu do podwieczorka minęły szybko.

Dodatek do galaretki.

I misterny plan szlag trafił.

Kolacja zakupiona w drodze powrotnej.
Bardzo mi się chciało.takiego nabiału.
Wolę serek i jogurt naturalny, ale w pobliskim spożywczaku mieli tylko takie.
Pewnie zdrowe nie schodziły to nie zamawiają więcej.

wtorek, 26 stycznia 2016

Głód

Została mi 1 godzina do obiadu, a znów jestem głodna.
Mądre poradniki piszą "wypij pół szklanki wody" wypiłam pół litra (wody, żeby nie było głupich skojarzeń), 2 kubki kawy, 0,7 litra herbatki z żeńszeniem i dalej jestem głodna.

Ma ktoś jakiś inny sposób na oszukanie głodu?


Poniedziałek 2016-01-25

Nie mogę wyjść z domu, bo wyprałam jedyne spodnie, w które się mieszczę i jeszcze nie wyschły. Za tydzień idę do pracy i nie będę miała w co się ubrać. Nie przypuszczałam, że dopadnie mnie kiedyś problem stuprocentowej kobiety pt. "Nie mam co na siebie włożyć".
Cała szafa ubrań dopasowanych, maskujących wystający brzuch jeszcze z miesiąc nie będzie używana. No a w czymś trzeba będzie chodzić.
Jak ja nie cierpię chorować.

Poniedziałek minął tradycyjnie. Najpierw przychodnia, potem jedzenie. Po drodze miałam swój ulubiony bar azjatycki z ulubioną rybą w sosie kokosowym z czerwonym curry. Zjadłam z rozkoszą i nawet nie miałam wyrzutów sumienia. Gdybym nie podzieliła porcji przed jedzeniem bez wątpienia zjadłabym wszystko na raz.
Znów ciągle chodzę głodna. Jestem po owsiance, czyli 3 łyżki płatków zalanych wrzątkiem (bez mleka). Oczywiście teoretycznie powinnam być syta na najbliższe 3 godziny. I oczywiście bzdura szyta grubymi nićmi. Idę "dopchać się" mango.

Poniżej menu poniedziałkowe.
Śniadanio-obiad. Zdjęcie przed podziałem aby było ładnie.



Średnio w ciągu dnia podjadam 1 kiwi i 3-4 mandarynki

Na kolację porcja ryby urozmaicona dodatkami.

Nieudany mus truskawkowy. Ale i tak zjadłam.