piątek, 22 stycznia 2016

Czwartek 2016-01-21

Kolejny nienawistny dzień mojej nierównej walki mam za sobą. Znów prawie się udało. Konieczność monotonnego skupiania się na tak banalnej rzeczy jak żarcie irytuje mnie.
Tego nie, tamtego za dużo, to powoduje wzdęcia, a tamto zatwardzenia...  Do tego moją rozrywką i głównym sportem jest spacerek od kuchni do salonu. Chociaż robię go regularnie to zdecydowanie niewystarczający wysiłek, aby zacząć spalać tłuszcz.
Nie mogę się doczekać kiedy wrócę do normalności.


Pieczone ziemniaczki były z myślą o moim gościu.
Cóż, dobra przeciwwaga dla pieczonej  rybki i warzyw na parze.
Nie wszyscy muszą być na diecie. Niestety też skusiłam się na kilka sztuk.



Były jeszcze ze 3 mandarynki i liczi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz