sobota, 23 stycznia 2016

Piątek 2016-01-22

Ciąg dalszy nienawiści do odchudzania.
Z wagą stoję na 78,0 kg. Mój płaszczyk odsuwa się ode mnie w odległą przyszłość. Chyba muszę zwiększyć ilość spacerków. Obliczyłam, że runda 20 razy pokój-przedpokój-sypialnia i dochodzę do kina Femina. Jak zagadam się z przyjaciółką przez telefon to nawet do Łazienek na piechotę zajdę. Czuję się coraz lepiej. Jeszcze tydzień i będę mogła uatrakcyjnić swój repertuar ćwiczeń. Bardzo marnie na polskich stronach internetowych opisane są kroki rekonwalescencji po operacjach brzucha. A szkoda, bo ruch jest podstawą do szybkiego powrotu do zdrowia. Ze szpitala też niewiele wskazówek otrzymałam. Mam unikać basenu, ćwiczeń wysiłkowych, prowadzić oszczędny tryb życia i nie podnosić ciężarów. Oczywiście można sobie zaszkodzić jak przesadzimy, ale jeżeli przez 3 miesiące nie będziemy nic robić to zaczynając ćwiczenia nagle po 3 miesiącach tym bardziej zrobimy sobie krzywdę.
Zresztą... dużo mniej boli brzuch jak ruszam się. Nie usiedzę dłużej niż 15 minut.

Na szczęście nie ciągnie mnie do słodyczy. Tylko ryba, galareta i czerwone (buraczki, truskawki, przecier).





Jajek było 6 szt. ale gdzieś  jedno "zaginęło"

Pychota, nie ma to jak domowa galaretka drobiowa.

Ale tym sposobem miałam 7 posiłków w ciągu dnia.... Ech samo życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz