poniedziałek, 29 lutego 2016

Sezon rowerowy otwarty!

Jeszcze potrzebna czapka, rękawiczki i ciepłe pampersy ;)
ale już można

Niedziela 2016-02-28

Niedziela było mocno rozwięzła i zachciajkowa. Na koniec przypomniałam sobie, że zadaną obietnicę, że jak uda mi się schudnąć choć trochę to pójdę na Royal cake. I tak też zrobiłam.
:)

9.00

11.20 Myślałam, że jak połasuchuję to wytrzymam 3 godziny

13.00 oczywiście nie wytrzymałam.
Tu już same gotowane warzywa w braszczu więc baaardzo przepisowo.

Na drugie danie rybka

16.15 Aż uszami mi wyszło....

77,6 kg Runda III - miesiąc 2

Uff! Jednak coś schudłam. Żałosne 0,6 kg ale jednak w dół. Plan oczywiście był 2 kg w ciągu miesiąca, ale dobre i to trochę. Szczegóły tutaj

niedziela, 28 lutego 2016

Sobota 2016-02-27

Zaczął się czas wielkiego głodu. Obym wytrzymała to będzie dobrze.
7.00

10.11

10.30 Obiad danie 1

Obiad danie 2

13.45 Na zakupach

18.00

18.05

19.00

sobota, 27 lutego 2016

Piątek 2016-02-26

Co w sobotę rano może zmusić mnie z wyjścia z łóżka?
Oczywiście głód. Wczoraj zawzięłam się i po kolacji była tylko woda. Więc rano już o 5.40 moje myśli krążyły wokół lodówki.

9.00

12.00 Bardzo głodowałam po tym obiedzie.

Deser

15.00 Obiecałam sobie, ze jak wytrzymam do 15 w nagrodę zjem kebaba.
Nie jest idealne ale i tak lepsze od bułki czy pączka.

18.00

piątek, 26 lutego 2016

Czwartek 2016-02-26

Spokojny czwartek na nadrabianie zaległości dnia codziennego.

9.00

12.00 Znów na lenia.


15.00

18.00 Kolacja

cd. kolacji

czwartek, 25 lutego 2016

Środa 2016-02-24

Po czym poznać, że byłam w szpitalu i miałam chandrę? Po rybie w czerwonym curry, którą serwują w knajpce nieopodal szpitala. Mam zły zwyczaj poprawiana sobie nastroju dobrym jedzeniem. Do domu 8 minut drogi, pełna lodówka, a ja z premedytacją idę do nich i zamawiam pyszną rybkę. Normalnie porcja jest za duża na raz, ale w złej sytuacji potrzebuję najeść się aż po uszy....  i już mi lepiej.

Trzeba będzie to zmienić.
9.00

12.00 Druga strona medalu jest taka, ze tam naprawdę smacznie gotują.
W godzinach obiadowych trudno o stolik. 

15.00 Kapuśniaczek mega dietetyczny.

18.00

środa, 24 lutego 2016

Omlet z boczniakami

Wprawdzie jadam taki omlet na kolację, ale dla wielu osób smażone grzyby mogą być za ciężkie na wieczór więc lepiej robić go na śniadanie.  Wbrew pozorom nie jest to potrawa kaloryczna chociaż smażona. Po dodaniu soli grzyby puszczają sok więc nie potrzebują dużo tłuszczu.
Jest to kolejna potrawa, która dobrze syci i wystarcza na długo. A o to właśnie nam chodzi ;)

Składniki na 1 porcję.
2 jajka
150 - 200 g boczniaka pokrojonego w paski
1/2 cebuli pokrojonej w kostkę
odrobina tłuszczu do smażenia - max 1/2 łyżeczki
sól, pieprz
W sezonie 1 pomidor do ozdoby po usmażeniu ew. sok pomidorowy do wypicia bo nie lubię zimowych pomidorów.

Przygotowanie:
Na rozgrzaną patelnię wrzucamy boczniaka i solimy.  Smażymy, od czasu do czasu mieszając, aż grzyby lekko się przypieką. Międzyczasie roztrzepujemy jajka, a następnie wlewamy bezpośrednio do patelni. Jak masa lekko stężeje i zacznie odchodzić od patelni obracamy na drugą stronę. Smażymy jeszcze chwilę i gotowe.
Smacznego :)

Wtorek 2016-02-23

Mam chandrę, więc nie będę pisała. Bo w końcu po co innym psuć humor?






wtorek, 23 lutego 2016

Szybki pożeracz czasu - czyli łatwa gra

Ostatnio wszyscy są zgodni, że powinno jeść się co 3 godziny. Tylko co tu zrobić jak po 2 godzinach zaczyna nas skręcać? Na dodatek nie mamy nic ważnego do roboty i myślami zaczynamy biegać wokół garów i lodówki?
Jak mam taki kryzys i wiem, że brakuje mi jakieś 30-45 minut siadam do swojej nieskomplikowanej gry komputerowej, której rozgrywka zajmuje 15-20 min.
Akurat dwa razy zagram i czas na jedzenie.
:)

Poniedziałek 2016-02-22

:(

9.00

12.00


15.00


Oj tam, oj tam...


18.00
18.00

poniedziałek, 22 lutego 2016

Niedziela 2016-02-22

Coś dziwnie smakowało, a raczej nie smakowało mi to wczorajsze jabłko. Ponieważ nie jestem amatorem jabłek doszłam do wniosku, że to nie moja odmiana i jakoś je zmęczyłam. Wszystkie warzywa i owoce zostały dostarczone wraz z resztą zakupów przez pracowników sklepu, były śliczne, dorodne i ładnie zapakowane. Mucha nie siada.
Ponieważ trochę nie dawało mi to spokoju powąchałam dzisiaj pozostałe jabłka i odkryłam, że jedno z nich śmierdzi benzyną. Zapach ledwo wyczuwalny, ale dosyć mnie zaintrygował. Normalnie, na samodzielnych zakupach nim włożę jakieś owoce do koszyka staram się je powąchać. Kupuję zawsze te, które ładnie pachną. Ta metoda, świetnie sprawdza się na melonach, pomidorach (bez zielonych gałązek), ananasach i jabłkach. Często zdarzają się takie bezwonne więc ich zdecydowanie nie biorę, bo wiem, że i tak będą bez smaku. Ale z zapachem benzyny to się jeszcze nie spotkałam. Chyba poszukam coś po internecie.

9.00 Owsianka mi się nie nudzi, za to owoce bardzo szybko.

13.15
15.00 Zapomniałam sfotografować.
Miałam już gotową zupę, więc zjadłam raz jeszcze to samo.


18.00 Samo zielone z łososiem i udało się już więcej nie podjadać.
Jestem z siebie bardzo dumna :)