Kochani, jest nieźle. Wytrzymuję w swoich postanowieniach. Zwłaszcza w nie jedzeniu na mieście. Dzisiaj będzie tylko jeden trudny moment. Około 12 będę wracała od lekarza (znowu) obok mojego ulubionego azjatyckiego baru. Normalnie wstąpiłabym i wzięła swoją ulubioną rybkę. Ale dzisiaj postaram się nie zachodzić tam. Trudno będzie dlatego, że o 12 jem obiad i już tak 11.30 zaczynam byc bardzo głodna.
Przygotuję sobie obiadek przed wyjściem, aby mieć świadomość, że muszę szybko wrócić do domu, bo tam dobre jedzonko na mnie czeka. mamm nadzieję, że poskutkuje.
Poniedziałek, był bardzo przepisowy i w sumie smaczny.
 |
| 9.00 Skończyły się grapefruity |
 |
12.00 Przystawka do obiadu. W nagrodę, że nie kupiłam sobie nic słodkiego po drodze ze sklepu. (Dla niewtajemniczonych: śledzik na raz z suszonymi pomidorami) |
 |
| 12.00 Obiad danie główne. |
 |
15.00 Twarożek z 1/2 ogórka i rzodkiewkami.
Co zmieśćiło się na wafelku to się zmieściło, resztę "opędzlowałam" łyżeczką. |
 |
| 15.00 dodatek do podwieczorku. |
 |
| 18.00 Kolacja. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz