niedziela, 22 lutego 2015

82,4 kg

Rozkoszuję się wolnością.
Nigdzie nie spieszę. Wszędzie chodzę na piechotę i patrzę na ludzi jak wszyscy gdzieś biegną.
Z wielką przyjemnością otworzyłam w swojej knajpce gazetę i nim przygotowali moją ulubioną rybę przeczytałam jeden artykuł. Potem leniwie zabrałam się za jedzenie, a potem jeszcze bardziej leniwie wróciłam do domu na piechotę.
Tak niewiele, a tak cieszy.

Mniej cieszy waga, bo sobie ostatnimi miesiącami pozwalałam i teraz widać efekty.

8.45 Bomba kaloryczna na śniadanie.
Czyli resztki śledzia z sobotniej nocy
+ duża garść migdałów.

12.30 Nie ma to jak po zakupach ktoś ci obiad pod nos podsunie ;)
Ale będę musiała się już rozstać z wygodnictwem, bo moja wątroba mocno protestuje.


16.00 Wszystkie miseczki myły się w zmywarce...


19.00 Kolacja na miękko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz