81,2 kg czyli spadek
Dzisiaj wyrzuciłam 2 udka z kurczaka.
Przypomniałam sobie o nich jak rano otworzyłam lodówkę.
Jeszcze 2 dni i same by sobie poszły.
To mnie troszeczkę otrzeźwiło, że jem ciągle po za domem, a produkty z lodówki wyrzucam. Dlatego postanowiłam dzisiaj przyjść o cywilizowanej porze do domu i troszeczkę się ogarnąć.
Jedzenie dzisiaj było całkiem normalne.
7.00 grahamka z łososiem i ogórkiem
12.00 zupa kalafiorowa + kawa (oczywiście mogłabym kupić drugie danie, ale miałam tak mało pieniędzy w portfelu, że nie wystarczyłoby na kawę więc zadowoliłam się tylko zupą)
16.30 papryka + 2 pomidory stojąc w korku na Al. Jerozolimskich
17.30 zupa krem z pomidorów, a na drugie sałatka z lodowej z pomidorami i gorącymi paluszkami rybnymi.
Właściwie to beznadziejnie jadłam dzisiaj.
Dopiero jak popatrzyłam na czas na zdjęciach zdałam sobie z tego sprawę.
Dla poprawienia nastroju podaję pomidorówkę. Troszeczkę ją zmodyfikowałam, ponieważ dodaję świeży imbir, który jak wiadomo wspomaga odchudzanie.
A o to właśnie chodzi.
Zupa krem z pomidorów
(2 porcje)
3 plasterki imbiru drobniutko pokrojonego
1 marchewka
4 dojrzałe pomidory lub puszka
1/2 kostki rosołowej (lub sól i pieprz do smaku)
1 łyżka serka waniliowego (lub śmietany)
trochę wody
Gotujemy w niewielkiej ilości wody pokrojony imbir i marchewkę. Międzyczasie parzymy gorącą wodą i obieramy ze skórki pomidory. Jak marchewka jest miękka dodajemy pomidory. Po 10 min. miksujemy.
Nalewamy do miseczek i przyozdabiamy serkiem.
 |
| Śniadanko |
 |
| Zupka, jutro wezmę swoją. |
 |
Byłam tak głodna, że nie chciało mi się ustawiać do zdjęcia. A drugie danie jakoś się nie sfotografowało. A akurat było ładne :( |