Piątek rano 81,00 kg
Sobota także 81,00 kg
Niedziela 80,60 kg
J
Przyznaję się, że schudłam z tzw. Pomocą Bożą, bo dostałam jelitówki we czwartek i całe popołudnie i wieczór odchorowywałam. Za to w nocy o ok. 3.00 zjadłam całą tabliczkę czekolady mlecznej i przeszło.
Niestety.
Wszystkie kobiety, które znam, na wieść, że ktoś był ciężko chory aż wylądował w szpitalu i stracił 5 kg w tydzień, zapytają czy można się tym zarazić. Ja też tak mam.
Zamiast cieszyć się, że nie łapią mnie zarazki, a jak łapią to szybko zostają pokonane, ja się martwię, że nie schudłam.
Przyznaję się, że przez weekend nie byłam grzeczna i zdyscyplinowana. Nawet wczoraj skusiłam się na czerwone winko i w dobrym towarzystwie czas szybciutko nam minął.
Piątek
![]() |
| Ciabata z jajkiem |
![]() |
| Sushi z kaszy jaglanej i łososia. Podwójna porcja co na zdjęciu |
![]() |
| Szybka zupa z dyni przed wyjściem na budowę |
![]() |
| Tak, tak. Jak już nic nie boli to zapominamy i szalejemy dalej. Tutaj kurczak po wietnamsku. Pycha! |
Sobota dzień nienażarty L
Jadlam szybciej niż byłam w stanie sfotografować. Łącznie 1/2 chleba razowego, 200 g twarogu, 4 pomidory, 2 banany, całe duże mango, 4 pulpeciki z wieprzowiny, trochę papryki, zupa z dyni, 300 g sałatki z buraczków, trochę gotowanych żołądków (bo trzeba było zobaczyć czy się w końcu ugotowały), 2 garście migdałów, potrawka z warzyw z kaszą kuskus i spora ilośc wina. Czyba wymieniłam wszystko. Aż dziw bierze, że schudłam.
![]() |
| Kanapki z bryndzą + pomidor + buraczki |
![]() |
| Tutaj wygląda ładnie. Twarożku jest 200 g, a do tego zjadłam jeszcze 3 kromki chleba + 2 banany |






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz