niedziela, 5 października 2014

Kobieca logika

Więc tak:
Piątek rano 81,00 kg
Sobota także 81,00 kg
Niedziela 80,60 kg
J

Przyznaję się, że schudłam z tzw. Pomocą Bożą, bo dostałam jelitówki we czwartek i całe popołudnie i wieczór odchorowywałam. Za to w nocy o ok. 3.00 zjadłam całą tabliczkę czekolady mlecznej i przeszło.
Niestety.

Wszystkie kobiety, które znam, na wieść, że ktoś był ciężko chory aż wylądował w szpitalu i stracił 5 kg w tydzień, zapytają czy można się tym zarazić. Ja też tak mam.
Zamiast cieszyć się, że nie łapią mnie zarazki, a jak łapią to szybko zostają pokonane, ja się martwię, że nie schudłam.

Przyznaję się, że przez weekend nie byłam grzeczna i zdyscyplinowana. Nawet wczoraj skusiłam się na czerwone winko i w dobrym towarzystwie czas szybciutko nam minął.

Piątek
Ciabata z jajkiem
Sushi z kaszy jaglanej i łososia.
Podwójna porcja co na zdjęciu










Szybka zupa z dyni
przed wyjściem na budowę
Tak, tak. Jak już nic nie boli to zapominamy i szalejemy dalej.
Tutaj kurczak po wietnamsku. Pycha!


Sobota dzień nienażarty L
Jadlam szybciej niż byłam w stanie sfotografować. Łącznie 1/2 chleba razowego, 200 g twarogu, 4 pomidory,  2 banany, całe duże mango, 4 pulpeciki z wieprzowiny, trochę papryki, zupa z dyni, 300 g sałatki z buraczków, trochę gotowanych żołądków (bo trzeba było zobaczyć czy się w końcu ugotowały), 2 garście migdałów, potrawka z warzyw z kaszą kuskus i spora ilośc wina. Czyba wymieniłam wszystko. Aż dziw bierze, że schudłam.
Kanapki z bryndzą + pomidor + buraczki

Tutaj wygląda  ładnie.
Twarożku jest 200 g, a do tego zjadłam jeszcze
3 kromki chleba + 2 banany









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz