poniedziałek, 6 października 2014

Rozprężenie

7.00 Już późno, więc coś na szybko
Teraz jest ten moment,
w którym niweczymy cały nasz trud odchudzania.
Jak mamy namacalny dowód, że schudliśmy
to dajemy sobie nagrodę w postaci jedzenia.
I cały plan szlag trafia.

Dlatego w szczególności
nie wolno sobie właśnie w tym momencie pofolgować.
A co ja oczywiście zrobiłam,
pałaszując całe opakowanie śledzi w sosie koperkowym.
Teraz oczywiście boli mnie wątroba, ale co sobie posmakowałam to moje.

10.00. Mój klasyk. Jedzenie przy komputerze.
Chyba powinnam wpisać w noworoczne postanowienie
"Nie jem więcej przed monitorem"

13.40. Tu zaś przepisowo.
Te kuleczki to gotowane pulpeciki.
Na niewielkim talerzu

I nawet nie wszystko zjadłam.
Trochę się dziewczyny na jadalni
dziwnie patrzyły jak robiłam fotkę
brudnemu talerzowi,
ale chciałam udokumentować,
że już nie mam takiej ciągoty
aby jeść do końca.

Tutaj niestety już dużo chemii i kalorii.
Talerz byl duży i zabrakło resztek,
aby je udokumentować.

Sok pomidorowy wymieszany
z wodą. W jakimś programie
mówiono, że to dobra mieszanka
na stawy, wiec piję. Ponadto
kupny sok jest dla mnie za słony.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz