sobota, 18 października 2014

Moc szarych komórek :)

Przepraszam najmocniej za przerwę.
Najlepiej zapamietany

Tak jak wspomniałam wcześniej miałam 2-dniowe
szkolenia na wyjeździe i niewiele czasu na zaglądanie
do internetu. Nasz ośrodek jest niewielki w lesie niedaleko
Warszawy, standard nieprzesadny. To znaczy schludny,
czysty, ale bez marmurów i złotych klamek. Atmosfera miła
i wyrozumiała, cierpliwa obsługa.
Za to jedzenie.....
Roskosze podniebienia.
Na domiar złego 5 posiłków dziennie w tym 2 x przerwa
kawowa z ciastkiem. I to takim, że trudno było poprzestać na jednym.

I wyobraźcie sobie, że po dwóch dniach żarcia nie przytyłam ani grama!?
W sobotę rano znów miałam 81,0 kg

Już mi się to kilka razy przytrafiło, że chudłam przy intensywnej pracy umysłowej.
Nietypowej na co dzień.
Na przykład, kilka lat temu zostałam wrobiona w tłumaczenia na jakimś spotkaniu (a nie jestem po żadnej szkole językowej) i na drugi dzień okazało się, że spodnie stały się za luźne.

Wniosek?
Umysł również potrzebuje energii do pracy.

Widać - śniadanie w domciu


Zaczęło się. 



Na pierwsze byla zupa, ale zapomniałam sfotografować



Podwieczorek

Czwartek - Kolacja

Kolacja ciąg dalszy. Zdziwiło mnie, że ta karkówka była indykiem







cd. kolacji. Wiadomo, przed wieczorkiem integracyjnym
należy spożyć solidny posiłek.

A to już piątkowe śniadanie. Nie dałam rady wszystkiego spróbować.


Drugie śniadanie. ciastko bezowe z bitą śmietaną i owocami


Zupa cebulowa z grzankami
I dużo mizerii




Wiadomo, piątek to musi być ryba. 



Godz. 00.45 Myślałam, że dam radę już nic nie jeść.
Niestety od 21.30 do 00.00 pilnowaliśmy wdrożenia Tymczasowej Organizacji Ruchu
i po pobycie na chłodnym, świeżym powietrzu apetyt powrócił.
Na szczęście wszystko odbyło się bez przeszkód i samochody już sobie jeżdżą po nowym pasie :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz