![]() |
| Najlepiej zapamietany |
Tak jak wspomniałam wcześniej miałam 2-dniowe
szkolenia na wyjeździe i niewiele czasu na zaglądanie
do internetu. Nasz ośrodek jest niewielki w lesie niedaleko
Warszawy, standard nieprzesadny. To znaczy schludny,
czysty, ale bez marmurów i złotych klamek. Atmosfera miła
i wyrozumiała, cierpliwa obsługa.
Za to jedzenie.....
Roskosze podniebienia.
Na domiar złego 5 posiłków dziennie w tym 2 x przerwa
kawowa z ciastkiem. I to takim, że trudno było poprzestać na jednym.
I wyobraźcie sobie, że po dwóch dniach żarcia nie przytyłam ani grama!?
W sobotę rano znów miałam 81,0 kg
Już mi się to kilka razy przytrafiło, że chudłam przy intensywnej pracy umysłowej.
Nietypowej na co dzień.
Na przykład, kilka lat temu zostałam wrobiona w tłumaczenia na jakimś spotkaniu (a nie jestem po żadnej szkole językowej) i na drugi dzień okazało się, że spodnie stały się za luźne.
Wniosek?
Umysł również potrzebuje energii do pracy.
![]() |
| Widać - śniadanie w domciu |
![]() |
| Zaczęło się. |
![]() |
| Na pierwsze byla zupa, ale zapomniałam sfotografować |
![]() |
| Podwieczorek |
![]() |
| Czwartek - Kolacja |
![]() |
| Kolacja ciąg dalszy. Zdziwiło mnie, że ta karkówka była indykiem |
![]() |
| cd. kolacji. Wiadomo, przed wieczorkiem integracyjnym należy spożyć solidny posiłek. |
![]() |
| A to już piątkowe śniadanie. Nie dałam rady wszystkiego spróbować. |
![]() |
| Drugie śniadanie. ciastko bezowe z bitą śmietaną i owocami |
![]() |
| Zupa cebulowa z grzankami |
![]() |
| I dużo mizerii |
![]() |
| Wiadomo, piątek to musi być ryba. |














Brak komentarzy:
Prześlij komentarz