wtorek, 31 marca 2015

Pomocnicy w odchudzaniu - gorzki smak




Czytałam kiedyś, gdzieś, że produkty spożywcze o smaku gorzkim zmniejszają łaknienie. Tłumaczono to naszymi pierwotnymi instynktami, bo najczęściej smak gorzki kojarzy się z trucizną i rzeczami niejadalnymi. Więc taki neandertalczyk po włożeniu czegoś do ust dostawał od swoich kubków smakowych ostrzeżenie "uwaga to się nie nadaje do jedzenia" i zostawiał roślinę w spokoju.  Ponadto posmak w ustach powoduje, że przez dłuższy czas nie chce nam się jeść. Przetestowałam to i stwierdzam, że autor artykułu miał rację.
Za wyjątkiem piwa, ale to wyjątek potwierdzający regułę :)
Niestety tych produktów tak naprawdę nie ma wiele (grapefruit, cykoria, kilka sałat) dlatego bardzo się ucieszyłam jak trafiłam w sklepie na radicchio (na zdjęciu). Wprawdzie jest droga, ale tak gorzka, że wystarczy kilka liści do smaku, więc będę miała na dłużej. Do tego uatrakcyjnia wygląd sałaty z uwagi na jej kolor.
Smacznego!

Wtorek 80,2 kg


  1.  Niestety nadal nie mam jak robić podpisów pod zdjęcia, ponieważ mój laptop jeszcze nie wrócił z serwisu. 
  2. Kupiłam wczoraj bilet miesięczny i odpuszczam sobie jazdę rowerem do czasu unormowania się pogody.
  3. Nie mam więcej powodów do narzekań.
Wczoraj przygotowałam sobie 3 pojemniczki kaszy z rodzynkami i 1 z pieczonym bakłażanem.
Pomimo obaw jedzenie smakowało całkiem nieźle. Dodatkowy plus to szybkość przygotowania potraw. Idealne dla osób ścigających się z czasem.






poniedziałek, 30 marca 2015

Kasza jaglana udowodniła mi, że głód to tylko mój stan umysłu...

Poniedziałek 80,4 kg

Niedziela była pierwszym dniem diety jaglano-warzywnej.
Nawet nieźle smakuje. Nie będę się teraz rozpisywała bo po zmianie czasu zabrakło mi 1 godziny i muszę pędzić już do pracy. Optymistyczne jest to, że odbieram dzisiaj mojego laptopa z naprawy i w końcu będę miała właściwy podgląd na to co umieszczam na stronie. A patrząc ile wydałam w tym miesiącu to niedługo stać mnie będzie tylko na kaszę jaglaną.






niedziela, 29 marca 2015

Dieta jaglano-warzywna

Przewertowałam sporo stron o dietach jaglanych i jestem rozczarowana.
Owszem same achy i echy, ale żadnych konkretów (jak zwykle). Najbardziej zniechęciła mnie tym, że jest to  monodieta. W całej mojej wieloletniej karierze odchudzania najgorzej znosiłam właśnie monodiety czyli jedzenie tylko jednego produktu. Wytrzymywałam max 2 dni, a potem każda łyżka "rosła" mi w ustach i włączał się agresor. Dużo lepiej dla porównania znoszę głodówki (nawet 2 tygodnie).
Drugim powodem, dla którego wybrałam łagodniejszą wersję to załadowana lodówka warzywami, które kupiłam wczoraj w szale zakupów.

Tak więc zaraz siadam i opracowuję plan działania.

Niedziela 80,8 kg

I znów orka. W kuchni bulgocze kasza jaglana.
Mam ambitny plan do świąt (czyli przez kilka dni) zrobić sobie dietę z kaszy jaglanej.
Jak znajdę coś sensownego w internecie to dam znać.






sobota, 28 marca 2015

Sobota 81,0 kg a niech to szlag!

Wczoraj miałam 80,0 kg. Zdążyłam w nagrodę kupić sobie słuchawki z mikrofonem do telefonu oraz dysk o pojemności 1 Tera. Chodziłam zadowolona cały dzień, a dzisiaj aż 1 kg do przodu.
Wprawdzie byłam wczoraj na basenie, ale tylko 30 min. więc nie mogę zwalić winę na zatrzymanie wody po "umordowaniu" się.
Normalnie, nie jest to sprawiedliwe.




AAAA i jeszcze były 3 styropianki...

piątek, 27 marca 2015

Piątek 80,0 kg

Yes!
Jeszcze, aby przetrwać weekend i będę poniżej osiemdziesiątki.
W laptopie padła mi karta graficzna więc poszedł do naprawy, a stary stacjonarny nie daje sobie rady z nowym internetem. Nie był podłączany od kilku lat i teraz ciągle się aktualizuje.
Wklejam zdjęcia i nie widzę jakie, dlatego chwilowo nie ma pod nimi komentarzy.
Mam nadzieję, że w końcu staruszek dojdzie ze sobą do ładu i pozwoli mi normalnie pracować.

W zdjęciach na pewno nie ma 2 słodkich ciastek francuskich, bo zjadłam je nim przypomniałam sobie o fotografowaniu...







czwartek, 26 marca 2015

Czwartek 80,2 kg

Czyli stan spadkowy nadal utrzymuje się. Wczorajszy dzień był dniem walki wewnętrznej. Teraz jestem na szkoleniach, jak się okazało bardzo trudnych, a do tego wszędzie w zasięgu ręki były ułożone słodkości.







Jeszcze przed basenem kaczkę pieczoną
z jabłkiem i buraczkami

środa, 25 marca 2015

Środa 80,4 kg

Jestem zdecydowanie mięsożercą.
Mogę tygodniami wcinać sałatę, ale przychodzi taki moment, że chęć zjedzenia czegoś konkretnego nie da mi spokoju. Wczoraj, jak zobaczyłam danie tatarskie, to miałam ochotę łyżeczką, prosto z opakowania zjeść całą zawartość krwistego surowego mięsa. Tylko świadomość, że marnie będzie to wyglądało na zdjęciach zmusiła mnie do przygotowania cywilizowanych kanapek :)

Na koniec dnia były zachciewajki: jogurt owocowy, banan, sok pomidorowy, druga biała kiełbasa.

wtorek, 24 marca 2015

Propozycja banku

Kiedyś coś takiego mi się wyświetliło.
Dosyć trafne. Nieprawdaż?

Łańcut 2005

Ciekawe czy dalej jest tam zakaz fotografowania wnętrz.

Wtorek 80,6 kg

W poniedziałek pojechałam pierwszy raz w tym roku do pracy rowerem. Jestem bardzo dumna z siebie.
A w sumie sporo frajdy, bo słoneczko ślicznie świeci nad Warszawą. Do pokonania mam 7 km i to z górki, więc nie specjalnie się spocę. Troszeczkę nietęgą minę miałam jak zauważyłam po drodze na reklamie temperaturę 0 stopni Celsjusza. Jednak z czapką i rękawiczkami było dobrze.
Za to bardzo mnie frustruje, że odchudzanie wymaga tyle pracy i koncentracji, a efekty są bardzo mizerne i powolne. To tak jak by organizm bronił się rękoma i nogami przed utratą choćby kawałka siebie.

8.20 Sałata z tuńczykiem wędzonym na gorąco.

11.10 Sałata z wędzoną makrelą. Nie polecam.
Nie pasują do siebie te smaki. Poeskperymentowawszy raz, więcej nie będę.

15.30 gorący kubek dietetycznej ogórkowej

Cd. spotkanie przedłużyło się i dobrze. Byłam tak głodna,
że kasza gryczana smakowała jak nigdy dotąd ;)


Podjadanie o różnych porach + garść migdałów.
Mleczko sojowe kupiłam bo mi było szkoda pani
ze sklepu z ekologiczną żywnością.
Poszłam z ciekawości zobaczyć czy mają mięsko.
Niestety nie. Więc kupiłam cokolwiek do picia i było nawet niezłe.

poniedziałek, 23 marca 2015

Poniedziałek 81,0 kg

Jejku. Może poproszę swoich przełożonych, aby wprowadzić pracujące soboty i niedziele?
Zdecydowanie weekendowe rozprężenie przyczynia się do poszerzenia talii.
Menu niedzielne
Dokończyłam czekoladki (skoro były już otwarte)

Dla wyciszenia sumienia - garść pestek z dyni.

8.45 Sałatka

12.00 Ogórkowa

Obiadu cd.

15.00 Jeszcze o 20 na basenie odbijała mi się ta parówka.
Więcej jej nie kupię.

17.50 Jakoś nie miałam ochoty na sałaty.
Na szczęście to był ostatni posiłek, a o 20.00 na basen.
: