poniedziałek, 9 marca 2015

Poniedziałek 80,6 kg

Ale o 5.20 było jeszcze 81,4 kg ;)
Przepraszam za opóźnienia, ale mam mały areszt domowy i pozwoliłam sobie na dłuższe spanie.
Wczoraj miałam straszliwą zachciankę na kawałek czekoladowego ciasta.
Straszną, ale to straszną. Nawet byłam skłonna pójść specjalnie pod Grubą Kaśkę do Starbucks, bo wiem, że właśnie takie tam mają.
Dla ochłonięcia zjadłam garść prażonych migdałów i na szczęście przeszło.
Ale to nie koniec zachciewajek. Zresztą wczoraj miałam dzień wielkiego głodu.
7.15 To ta podręcznikowa lipa,
po której godzinę później "umieram" z głodu.
(Owsianka + grapefruit)

10.15 Jakoś wytrzymałam aby nie podjadać.
Micha sałaty z grapefruitem i jajkiem 

12.15 Nie no nie będę się głodziła całą niedzielę...

17.00 No tak, pospałam to i się żołądek o swoje dopomniał.
Ponieważ nie miałam nic przygotowane,
a bardzo chciało mi się mięsa złapałam za pierogi z biedronki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz