środa, 11 marca 2015

Środa 80,8 kg

Nie zwyczajna jestem mieć tyle wolnego. Korci mnie, aby posprzątać balkon. 
Wczoraj poświeciło słoneczko to od razu widać, że okna po zimie brudne. Tylko resztki zdrowego rozsądku podpowiadają mi, że jak teraz się nie wykaraskam to znów będę cherlała przez kolejne 4 miesiące. Więc siedzę przed komputerem i nadrabiam internetowe zaległości.


7.30 Ze słodyczy najbardziej lubię, śledzia i ogórki konserwowe.

Nawet chlebka nie potrzebuję za dużo...

14.15 Aby się leczyć potrzeba mieć końskie zdrowie.
Jak wyszłam o 10.00 na badania to dopiero o 14 wpadłam
do domu na obiad. Jestem bardzo dumna z siebie. Pomimo biegania
po mieście i sporego głodu nie skusiłam się na żadne pączki, bułeczki
czy kebaby.

17.30 Podwieczorek

Garść migdałów (na zdjęciu widać resztki)

20.30 Wieczorem wzięło mnie na pichcenie. Co w efekcie spowodowało, że zgłodniałam. W nagrodę mam w lodówce zupę na środowy obiad i galaretki drobiowe :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz