sobota, 21 marca 2015

Sobota 80,6 kg

Teraz czeka mnie trudny czas czyli weekend. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Wczoraj tak się grzebałam, że ledwo zdążyłam na basen. Na szczęście popływałam przynajmniej te 30 min.
Menu raczej grzeczno-zachciajkowe. Wygląda na to, że małe, zdrowe grzeszki pomagają odchudzaniu...
Oby tak dalej!



8.00 Nieprzepisowe owoce. Teraz się wycwaniłam i kupuję tylko 2 szt.
Jak bym miała więcej mandarynek to bym te więcej też zjadła.

12.50 Drugi posiłek trochę spóźniony. Obiad bez kaszy (spleśniała)

16.30 Na koniec, przed wyjściem z pracy micha sałaty.
Nic nie kusi mnie po drodze, a w domu również nie rzucam
się wygłodniała na jedzenie.

18.20 Tak znalazłam w lodówce

Międzyczasie eksperymentuję 

Przed komputerem

19.10 Efekt końcowy eksperymentu.
Jeszcze do dopracowania :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz